Izotek - dzień 11

 Dzień 11 - dzień ciężki


Spałem jakieś 2 godziny, ale to raczej wina zabieganego dnia poprzedniego, przez co byłem cały czas tak samo nakręcony mniej więcej do 4 nad ranem.

Ale to tam nic, się odeśpi. 

 (Ew. teoria, która przyszła mi teraz do głowy: nie mogłem spać przez połączenie jednego piwa z izotekiem - raczej mała szansa :P )


Niestety dzisiaj do czynienia miałem z nowym skutkiem ubocznym.

Mowa tutaj o uderzeniach gorąca.

Strasznie upierdliwa rzecz, z którą miałem już kiedyś problem, ale to tak dobre 5 lat temu.

Siedzę sobie spokojnie na zajęciach, nagle czuje że coś mi gorąca, tak trochę niecodziennie ale no dobra przecież może tak być.

Ale za chwile jednak przechodzi, po czym wraca dwa razy bardziej.

Nagle zaczynam się pocić, czuje, że litry krwi przelewają mi się do głowy :P

Nie wiem jak bardzo, ale czułem że jestem czerwony niczym burak.

Zastanawiam się tylko czy wypicie piwa dnia poprzedniego mogło mieć z tym coś wspólnego - pewnie spora szansa, że tak.

W każdym razie nieco nieprzyjemny efekt uboczny, muszę zbadać od czego jest to najbardziej zależne.

Twarz bez zmian, usta podobnie - suche, ale pomadka raz na parę godzin i po sprawie.

Jedyne co to muszę zadbać, żeby pić więcej wody.

Od kiedy ciągle czuje kapcia w ustach, przestałem dbać o nawodnienie - nic to nie zmienia.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Izotek - dzień 247 - KONIEC KURACJI !

Izotek - dzień 100 !

Izotek - dzień 112