No i stało się, koniec :) Wczoraj, 26 czerwca wziąłem ostatnią tabletkę izoteku. Ostatnie dni no takie lekko mecząc, powiedzmy proces dochodzenia do siebie. Non stop towarzyszyło mi zmęczenie, chęć spania. I jakaś taka generalna walka ze sobą, ale ogólnie jest spoko. Dzisiaj z tej właśnie racji idę na rynek, pić piwa w ilości dużej. Upał daje No i tak się jakoś stało, że nie dokończyłem pisać w poniedziałek. Wyszedłem z domu o 18 na piwo i wróciłem po 21 następnego dnia :P Piękne doświadczenie, którego całkiem serio już nie powinienem powtarzać. Nie mam siły nic więcej, dzisiaj pisać. Póki co świętowanie, końca izoteku, hehe. Może trochę za szybkie i za intesywne. ale kurdebele. wakacje :) Dobra, może dzisiaj, bo w sumie to już dzień 250 (środa), ale ostatnia tabletka była w niedziele. Wczoraj mocno zabalowałem, impreza, może bardziej przygoda z podziałem na misje trwała jakieś 27 godzin. Dzisiaj w miare odespałem i chyba mogę zrobić w końcu podsumowanie :P Kurację oce...
Łaaaał, stało się, wybił dzień numer 100. Huh, wczoraj nie było wpisu, bo była imprezka, która skończyła się o 7 a o 9 miałem zajęcia. Oj ciężki, dzisiaj dzień :P Ale to po kolei, wczoraj byłem u psychologa, zrobił mi test sl-90 czy jakoś tak. Wyszło że mam w chuj zaburzeń i jakichś mocnych rzeczy, co trochę mnie przeraziło. Ale no, nie jest to prawda, bo ten test w ogóle nie jest miarodajny. Koleś mi jeszcze dał numer do psychiatry, no kurde, panie bez przesady. Może jest ostatni ciężko, ale żeby takie wnioski od razu po jednej wizycie - nie ufam. Poza tym z tego co czytałem to każdemu kto zrobił ten test wychodzą jakieś wysokie wyniki i pełno zaburzeń. Słabo. Także raczej do tego Pana nie wrócę, mimo wszystko to chyba nie to. Poszukam znowu na nfz plus no dam sobię troche czasu, żeby jednak odreagować rozstanie i generalnie wrócić jakoś na odpowiednie tory. Bo to wszystko na pewno ma duży wpływ, do tego covid, a raczej jego objawy, które mi pozostały - kaszel i sporo mniej wydol...
Dzień, taki po prostu :P Wstałem, poszedłem w końcu na badania krwi, chociaż myślałem żeby sobie odpuścić to jednak rano się zebrałem. Kupiłem izotek i porobiłem obiadowe zakupy. Miotam się między jakimś zadowoleniem, że siedze sobię i fajnie spokojnie, może coś obejrzę, może poczytam a poczuciem samotności, które poczułem jak wszedłem do mieszkania Filipa. Byłem u niego jakoś godzinkę sam, bo się nie wyrobił, a kominiarz miał przyjść na wizytacje :D Śmiesznie całkiem, ale serio przez tą godzinę to mocno mnie jebła jakaś samotność i przykrość. Na szczęście przeszło. Pogadałem później z Filipem. No i zaraz pewnie idę się pakować do łóżka. Całościowo 5,5/10. Całkiem to jest dobra opinia jak na dzień, gdzie nie robiłem nic konkretnego. Chyba nie jest tak źle :)
Komentarze
Prześlij komentarz