Izotek - dzień 33
Matko bosko, przerąbane ...
Od wtorku (czyli akurat jak zacząłem brać większą dawkę, tj. 4 dni temu) jest coraz gorzej.
Albo boli mnie głowa, albo jest mi niedobrze, słabo. Apetyt też nijaki.
Z tego co się jednak okazało, sporo osób u mnie w rodzinę ma ostatnio podobne objawy.
Coraz więc większa szansa, że nie jest to wina izoteku, a raczej jakiejś grypy lub covida.
Co nie zmienia faktu, że czuje się beznadziejnie i najchętniej leżałbym nieruchomo cały dzień, czego niestety nie mogę póki co zrobić :P
Poza tym cera - no niefajna.
Ciągle coś przybywa, pryszcze są naprawdę duże i widzę, że lubią się pojawiać obok siebie.
Trochę się przeraziłem, czytając, że taki wysyp trwa 2,3 a nawet do 7 miesięcy!
No ale cóż poradzisz, będzie jak będzie.
Suchość, w sumie jakoś szczególnie mi ostatnio nie doskwiera.
Twarz w zasadzie nawilżyć muszę tylko po jej umyciu i to wcale nie jakimś ultra mega nawilżającym kremem.
Nie jest ani sucha, ani tłusta - ale nie wiem czy to dobrze :D
Skóra rąk podobnie, w zasadzie nawilżam tylko przed spaniem, ale to już bardziej mój niedawny fetysz.
Jedynie usta, ale szczerze nawet i tutaj nie ma jakiejś masakry.
Raz dziennie posmaruje pomadką i jest w porządku.
Mam wrażenie, że jestem sporo mniej wysuszony niż na początku kuracji.
Komentarze
Prześlij komentarz