Izotek - dzień 70

 Wielkie świętowanie, dzień 70


Nawet to leci, sporo już w sumie tych dni stuknęło.

Efekty niestety chujowe :P


Cera dalej bardzo zła, wychodzą kolejne zwyrole, pełno przebarwień, które na zimnie wyglądają tragicznie.


Szkoda gadać, pod tym względem jest po prostu bardzo źle.


Wysuszenie takie samo, czyli małe.

Nawet pomadki ostatnio jakoś specjalnie nie używam.


Humorek dzisiaj za to nad wyraz dobry.

Dzień się zaczął w sumie zwykle ,ale od początku miałem jakieś lepsze nastawienie.

Tak przynajmniej patrzę z perspektywy czasu, bo teraz jest północ.

W sumie lekko miałem nawet zdenerwowanie, bo szybko obiad trzeba robić.

Ale wieczorkiem, trochę przez przypadek spotkaliśmy się ze znajomymi w pizzeri na piwku.

Z początku wypiłem jedno bezalkoholowe ale, właśnie wczoraj wypiłem harnasia i nie rozbolała mnie głowa, więc stwierdziłem, że dziś też zaryzykuje i napije się piwa.

Żadnych bólów głowy ani nic, zatem wypiłem dwa i jeszcze garage (nowy grejpfrutowy :P) na koniec.

Bawiłem się naprawdę dobrze, dawno takiego ubawy nie mieliśmy wszyscy.

Jakoś tak miło, po prostu się spotkaliśmy, pośmialiśmy, nikt się nie wywyższał ani nie wciskał na siłe.

Kurwa, no naprawdę dawno nie miałem tak fajnego, wypełnionego śmiechem wieczoru.

Cieszę się :)


Mam nadzieje, że moja wątroba też się cieszy :P





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Izotek - dzień 247 - KONIEC KURACJI !

Izotek - dzień 100 !

Izotek - dzień 112