Izotek - dzień 79
Dzisiaj krótko, bo chciałbym pospać :P
Byłem wczoraj na rynku, o kurcze, dziwna sprawa, nie pamietałem w ogóle, że jeszcze dzisiaj koło południa wstawiałem wpis za poprzedni dzień.
W takim razie historia rynku i 4 piw jest już znana.
Dzisiaj, dzień zaczął się tragicznie, niewyspany, wysuszony, na dość mocnym kacu jak na 4 piwa, hehe, aż konkretnie odechciewa się pić.
Ale wstałem, załamany sobą, jakoś się zebrałem do pracy.
Pogadałem chwilę z Iwonką, zauważyłem że ładna pogoda, słonecznie a śnieg jeszcze jakiś leżał.
Humor poprawiła mi Monika, która zaprosiła na papieroska do biura.
Jakoś tak po prostu miło się poczułem.
Poszedłem na tego papieroska i zebrałem się na spacer po odbiór książki.
Całkiem mi to poprawiło humorek, no dobra może nie jakoś super, ale na pewno trochę się rozbudziłem i lepiej poczułem.
Coś tam zacząłem czytać tego Marka Aureliusza, będę walczyć po trochu.
Oprócz tego obejrzałem 2 odcinki U nas w Filadelfii.
Może nie jakiś bardzo produktywny dzień, ale też nie całkowicie zmarnowany.
Tym razem mogę powiedzieć, że tendencja wzrostowa.
Całościowo, mam ochotę dać 5/10, ale nie jestem pewien, bo początek był tragiczny.
Ale no dobra, 5/10 może być :)
Dzisiaj nieco większy spokój ducha mam, mniej jakiegoś niezdrowego ciśnienia.
I ciesze się, że zaraz wskoczę do łóżka, może trochę odeśpię.
Myśle, ze dobra sprawa z takim podsumowywaniem dni i ocenianiem poziomu szczęścia.
Co do cery, za dużo się nie zmienia, tzn wyszły 2 spore przyszcze na policzku, ale już od jakiegoś czsau czułem ze coś tam się tworzy.
No dobra, może jest trochę gorzej, ale jakoś specjalnie mnie to nie rusza.
Dobranoc :)
Komentarze
Prześlij komentarz