Izotek - dzień 82

No i cóż,

choróbka pełną parą, 39 stopni, udało się zbić do 38.

Prawdopodobnie to covid, Wiktor, z którym byłem na rynku parę dni temu, właśnie otrzymał pozytywny test.

Jutro mam teleporadę, spora szansa, że na taki test mnie właśnie wyśle.


Nastrój, oj ciężko ocenić.

Noc była okropna, prawdopodobnie miałem straszną gorączkę, bo co zasypiałem to się budziłem.

Widziałem jakieś ciemne, takie czarno szare historyjki, jak coś między ciężarówką a neuronem transportuje rzecz z miejsca a do b i tak w kółko.

Jezu, okropne to było.


Poza tym, rano poczułem się całkiem okej, taki powiedzmy zaopiekowany.

Herbatka, spanie, ibuprom i jakoś to leciało.

Było całkiem miło, aż jakoś po południu nie wiem czemu pogorszył mi się humor.

Poczułem bezpodstawną zazdrość, samotność, jakiś wewnętrzny smutek, niezadowolenie z siebie.

I tak w zasadzie do teraz.

Nie wiem :c


Dzisiaj na pewno poziom szczęścia spadkowy, ocena gdzieś tak 4/10. Ale no, mając gorączkę wszystko trochę, że tak powiem rozmazane.


Cera za to mam wrażenie jakby się trochę poprawiała, coś tam wyschło, coś odpadło.

Nie chcę zapeszać, ale oby tak dalej :)


W każdym razie, nie radzę sobie z zazdrością, to na pewno.

I to nie, że od niedawno.

Ja to znam i to poczucie, może w nieco mniejszej, szybciej przechodzącej postaci, towarzyszy mi tak na bide od 2017 lub 2018.

Ciężko tak po czasie ocenić, ale nie bez powodu już w 2015 kupiłem sobię książkę na temat problemów z samoakceptacją.

Myślę, że to właśnie trądzik w dużej mierze tak mnie zniszczył, bo nie przypominam sobie takich problemów przed rokiem 2013, wtedy miej więcej trądzik się zaczął.

Chociaż no dalej ciężko stwierdzić, na pewno trądzik spory gwóźdź do tego wszystkie przybił.

Inna kwesta, że pewnie siedzi we mnie jakieś nie do końca wyleczone ze swoich problemów dziecko.

Liczę, że pozbycie się trądziku sprawi, że trochę moich problemów natury psychicznej zniknie.

Inna sprawa, że i tak zamierzam wybrać się do psychologa i poczytać kolejne ksiązki w tym temacie.

Nie daje mi jednak dalej spokoju fakt, jak dobrze się czułem przez te 2 miesiące (październik, listopad).

Prawie w ogóle nie piłem, mało paliłem, ćwiczyłem, jakoś tak wszystko szło przyjemniej i przeważnie byłem z siebie zadowolony.

Az tu nagle w grudniu jebło, ale ciągle teoria nastrój palenie jest aktualna.

Zobaczymy za tydzień z hakiem jak bedzie, bo teoretycznie powinno być lepiej.

Ale i tak, mam wrażenie że szukam jakichś usprawiedliwień, w które sam nie do końca wierzę, eh, nie wiem, ale wiem, że coś jest mocno nie tak i zbyt ponuro widzę świat.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Izotek - dzień 247 - KONIEC KURACJI !

Izotek - dzień 100 !

Izotek - dzień 112