Izotek - dzień 95
szybko szybko bo jest 4 w nocy prawie
wczoraj nie pisałem, trochę zapomniałem, trochę nie miałem kiedy
ale nastrój wczoraj no takie nawet 5/10 ale na szynach.
Dzisiaj chyba podobnie, przynajmniej po tym jak się przespałem w kabinie, poczułem się lepiej
no ale chujowo, późno chodzę spać
Nastój był taki powiedzmy okej, ale wpadł Brajan, trochę sobie ponarzekaliśmy, całkiem wesoło
Natomiast teraz jak wracałem do domu, napadł mnie jakiś lęk
lęk przed wojną, przed tym co się dzieje na linii Rosja - Ukraina.
Strach jakiego jeszcze w tym konktekscie nigdy nie czułem
Pierwszy raz poczułem tą swiądomość, że strata domu to nie jest tylko "strata domu"
przecież człowiek dosłownie traci swój świat, w którym żył, się wychowywał i po prostu przebywał przez najcześciej całe swoje życie.
Twoje mieszkanie to jedno, ale ja tu myślę o podwórku, budowlach, osiedlach, jakby o całości,
Bo przez twój dom rozumiem całe otoczenie w którym przebywasz.
To jest okropne, bo po prostu znika to wszystko, nie istnieje, jest tylko puste, zrównane z ziemią pole.
Straszna wizja, nigdy tak dogłębnie na to nie spojrzałem jak teraz.
Utrata jakiej nigdy nie byłem świadom.
Przerażony jestem, nigdy tak nie miałem.
Coś źle ze mną.
A co do spraw bardizej osobistych.
Słabo jem, jakoś cięzko mi w siebie obiad wepchnąć, a jak już zjem to często jest mi niedobrze.
Naprawdę jem mało i w dodatku sporo rzeczy jakby nie do końca mi smakuje.
Okropne, a ważę coraz mniej, na pewno mniej nuż 70.
Do tego mam jakieś momenty gdzie się trzęsę, tak po prostu niekontrolowanie.
Niedobrze to wszystko wygląda.
A tu sesja, nie jestem w stanie się skupić, zebrać do nauki.
No po prostu nie umiem.
Zaczynam się stresować każdą pierdołą, faktem że we wtorek muszę iść na uczelnie.
Przecież nie byłem na niej od 1,5 miesiąca tak naprawdę.
Boje się.
Chwilami jest okej, a chwilami mam okorpne wizije.
Np wczoraj w kabinei mnie dopadło spojrzenie, że wszyscy mają choroby psychiczne i każdy się zmaga ze swoją, czasem po prostu się są wstanie jakoś porozumieć.
No takie bardzo ponure wizje w mojej głowie.
Jak z kimś się widzę to przechodzą i czuje się lepiej.
Wczoraj np, wpadł do mnie Olek i też było bardzo fajnie.
Później jeszcze poszedłem się z Filipem zobaczyć, po pracy.
Ale nie moge spać tzn ciagle coś musze robić, siedze w telefonie i przeglądam stare rozmowy ze wszystkimi.
Jakoś tak patrze w przeszłość i próbuję coś zrozumieć.
I jednego juz jestem pewien, ja serio bałem się wychodzić i konfrontować Patrycję z moimi znajomymi.
Bałem się, że mnie odrzucą - i oni i ona.
Że okaże się, że ona jest lepsza ciekawsza i fajniejsza ode mnie.
A ja jestem sztywny, cichy i nic nie wnoszę.
Tego jestem pewien, to jest mój wew problem którego nie jestem w stanie pokonać.
Oczywiście bywały momemnty ze czułem się pewniej i dochodziło do takich spotkań (ale bardzo nielicznie) gdzie nie było tak źle - chociaż dzisiaj się dowiedziałem że była jakaś spina miedzy mną a Patrycją w trakcie spotkania które właśnie uważałem za udane i bezproblemowe.
Także jest we mnie ogromny problem pod tym względem.
Prawdopodobnie jest to cały czas samoocena.
Cięzko jest, nie powiem i przeraża mnie że ostatnio robie ogromne błędy ortograficzne.
Jakby mi połowa rzeczy z głowy wypadła.
To samo z angielskim, przecież ja nie kojarzę połowy słów nagle.
Nie wiem co sie dzieje, ale jest źle.
Za dużo wszystkiego i nie wiem co najbardziej.
Covid, kwarantanna, zerwanie, izotek, refleksje na swój temat, ponury styczeń.
Nie wiem co robić, ale wcale nie jest dobrze.
Poziom szczęścia niby mogę ocenić na takie między 4 a 5/10 ale zarazem niepokoje się wieloma rzeczami, zwłaszca teraz na noc.
Przeżywam coś takiego, jak nigdy jeszcze nie przeżyłem.
Mam wrażenie, że to jest jakiś inny świat.
Niby stary, ale zupełnie inny.
Każdy ma problemy, no dobra może bez przesady, to są różniej rangi wydarzenia.
Ale czuje jakieś dziwne zmiany, w sensie są zmiany, wiadomo chociażby rozstanie, ale ja czuje zmiany w sobie, w postrzeganiu.
Coś chwilami jakby było lekko nierelane, jakieś nadwyraz ponure i przytłaczające.
Boje się, nie jest to stałe uczucie, ale teraz jest dość mocne.
Komentarze
Prześlij komentarz