Izotek - dzień 110
Chyba 110, bo już się lekko pogubiłem.
Sporo się ostatnio działo i jakoś niespecjalnie myślałem, żeby dodawać kolejne wpisy.
Może to oznaka, że jest lepiej?
Dzisiaj niedziela, sesje mam z głowy, więc stwierdziłem, że czemu nie, mogę coś napisać.
Ostatnie dni tak generalnie nie są złe, lekko stresik przed egzaminami wchodził, ale wszystko raczej ładnie poszło.
Wczoraj w ogóle miałem bardzo dobry dzień, do czasu przynajmniej :P
Wstałem, całkiem wyspany - w ogóle całkiem sensownie śpię ostatnio, chyba jednak mocno się to przekłada na nastrój.
Ale no, wstałem, pojechałem do kina, napiłem się kawki, pogadałem z Moniką.
Niestety doszło do spotkania z Patrycją i jej koleżanką co było dziwne.
Niby fajnie się rozmawiało, ale zachowania, gierki rodem z gimnazjum jakoś tak mnie na nowo przebudziły.
Więc, trochę żałuje, a trochę chyba jednak na dobre wyszło.
Dzisiaj za to jestem niewyspany i czuję, że nastrój trochę gorszy, mniej energii.
Ale szczerze powiedziawszy, mam dni gorsze i lepsze, nie są to jednak takie grube huśtawki jak bywały przed chwilą.
Dzisiaj, wiadomo jest 17, zobaczymy jeszcze do wieczora czy się coś zmieni, ale dałbym póki co 6/10.
No, a co do cery, poprawia się.
W końcu wyraźnie widzę, że się poprawia pomimo, że piję kawkę z mlekiem albo jem wszelakie serki po których mnie wysypywało.
Cieszy :)
To tak od paru dni dopiero, widzę, że wychodzą nowe, ale szybciej się goją i tez nie wychodzą jakieś duże.
A tak w ogóle to nie mam żadnych skutków ubocznych i to już od dość dawna.
Tylko suche usta, co jest już dla mnie totalną normą.
Piję piwo co jakiś czas, wyniki przynajmniej ostatnio były bardzo dobre.
Jest w pyte :P
Komentarze
Prześlij komentarz