Izotek - dzień 216

 Już ponad tydzień biorę zmniejszoną dawkę, niestety wciąż czuje się jak gówno :)


Mam już serdecznie dość wszystkiego.

Po alkoholu czuje się spoko, natomiast gdy tylko poziom upojenia zaczyna spadać dostaję mega zjazdu.

Taki po prostu depresyjny atak wymieszany z różnymi lękami i męczącymi myślami.

Ostatnio nawet doświadczyłem derealizacji, tak po prostu, akurat we wtorek jak miałem zajęcia na uczelni.

No dawno tak nieciekawie nie było jak jest teraz.

Jestem zdeczka załamany i nie mam siły na nic.

Ewentualnie mam przypływ motywacji, który mija po 20 minutach.


Jestem znużony, zmęczony, nic mnie nie cieszy ani nie bawi.

Nawet perspektywa wyjazdów już mnie nie cieszy, tylko martwię się czy w ogóle na takowym wytrzymam z moimi nastrojami.

Wszystko się gdzieś wyjebało do góry nogami.


Jestem w chuj niezadowolony, nawet ciężko do końca to nazwać niestabilnością, bo przeważnie jest źle :P


Po prostu wyłączyła mi się w głowie funkcja zadowolenia z siebie.

Dalej mi nie daje spokoju np. fakt, że po tym jak pojechałem i wróciłem do rybia, jako kierowca, nie czułem nic.

Byłem i dalej jestem tym zdziwiony, że po w sumie przełamaniu się, wydawało mi się, że będę i powinienem czuć zadowolenie, jakąś dumę z siebie.

A nie poczułem zupełnie nic, może nawet jakaś pustkę i niezadowolenie, w każdym razie coś negatywnego, chociaż nie miałem ku temu absolutnie żadnych powodów.


Mam dość, tak już serio serio.


Czas mija, a ja dalej męczę się z tymi samymi, albo nawet jeszcze gorszymi problemami.


Tak jak miałem w kwietniu taki fajny tydzień, gdzie codziennie coś robiłem i czułem, że jest super, przełamuje się, zajmuje się rzeczami które miałem zrobić od dawna.

I to był serio pozytywny tydzień.

Po czym wróciłem z tego rybia samochodem (to ten sam tydzień co opisywałem wyżej) i jakby wszystko gdzieś pierdolnęło.

Koniec radości, koniec motywacji.


Przecież to jest chore.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Izotek - dzień 247 - KONIEC KURACJI !

Izotek - dzień 100 !

Izotek - dzień 112