Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2022

Izotek - dzień 132

 No więc, wyszły mi 2 pryszcze na czole, ojojoj  Od 2 dni mnie więcej, czuje się trochę lepiej, co nie znaczy, że cały czas. Stabilnością to bym tego nie nazwał. Ale odczuwam jakieś zmiany w swoim organiźmie. Właśnie od soboty, kiedy to mniej więcej poczułem się lepiej, jestem też bardziej śpiący. Serio, towarzyszy mi mocna chęć leżenia w łóżku i to nie taka dobijająca. Po postu jestem zmęczony, ciężko mi zebrać siły. I jeszcze jedna rzecz, to fakt, że wieczorami zaczyna boleć mnie głowa. Zarówno w sobotę jak i niedziele tak miałem. Z tym, że wczoraj mocniej. Teraz chciałem sobię poćwiczyć, zrobiłem rozgrzewkę i czuję, że dalej nie dam rady :P Przejebana zmiana, ale serio takie we mnie zmęczenie weszło, że aż dziwnie. A no i jeszcze jest mi w opór sucho, bardziej niż na początku kuracji. Ciągle kapeć w ustach, suche ręce, twarz, oczy, usta. Tak przywaliło nagle, nos też czuję, że coraz bardziej suchy, obawiam się, że wróci mi krew z nosa, co akurat jest okropnym skutkiem ubocz...

Izotek - dzień 129

 Jest całkiem chujowo :) Wciąż utrzymuje się u mnie kiepski humor, chwilami lepszy, chwilami jeszcze gorszy. Brak motywacji i czegokolwiek co mnie cieszy no nie jest zbyt fajnym uczuciem. Jestem już pewien, że za niedługo schodzę z dawki, bo ja tak po prostu nie mogę dłużej funkcjonować. Trudno już, będę brać do końca wakacji. Ale jeżeli mam się dobrze czuć, to już wolę przedłużyć kurację. A serio, jest ostatnio mocno kiepsko. Plus wszystko co się dzieje ostatnio. I personalnie i światowo. No przerażające. Wojna, która dopiero się zaczyna i nie wiadomo jak daleko to wszystko zajdzie.  Rozstanie z Patrycją, gdzie ciągle mi się śni i nie mogę do końca wyrzucić jej z głowy. Ciotka z rakiem, dzisiaj dostaje pierwszą chemie. Do tego wszystkiego mój wewnętrzny rozjazd na temat tego co właściwie ma znaczenie. I po co robić, po co żyć. Z jednej strony izotek daje mi dogłębny pogląd na mnie i moje problemy. Tak mi się przynajmniej wydaję. Z drugiej nasila do tego stopnia, że nie mam si...

Izotek - dzień 127

 Mała przerwa, duże wydarzenia  W poniedziałek (2 dni temu) wybrałem się z Ciborem na podróż w nieznane. Dojechaliśmy ostatecznie do Szczawnicy. Bardzo elegancko najebaliśmy się wódką, z tego tez powodu nie brałem izoteku, przez cały poniedziałek, a we wtorek tylko 20. Dzisiaj środa, wróciliśmy do Krakowa. Wyjazd był bardzo pozytywny i śmieszny, zarazem jednak dostałem największej zwały psychicznej w życiu. I to na prawdę, nigdy jeszcze czegoś tak mocnego nie czułem. Dosłownie mnie to pierdolnęło, na jakieś 2/3 godziny. To było tak mocne, dobijające poczucie beznadziei i strachu. Lęku i obojętności wobec życia, wobec wszystkiego. Było to tak :P Rano we wtorek budzimy się ładnie po imprezie. Bez kaca, bo to w końcu góry :) Ogarniamy się i idziemy na spacer. Czułem się dobrze, całkiem zachwycony byłem domkami. Kiedy doszliśmy jednak do wyciągu poczułem jakieś lekkie niedogodności. Tak jakby, że kogoś mi tu brakuje, że coś nie gra. Ale siedliśmy sobię przy kawce i zrobiło się zno...

Izotek - dzień 123 (4 miesiąc)

Kurdebele, no chyba się ciesze - 4 miesiące kuracji za mną. Jeżeli utrzymam dawkę 60 mg/dzień to można powiedzieć, że połowa kuracji. Cera się poprawiła, to na pewno. Dalej wychodzą jeszcze pojedyncze zmiany, tu coś na czole, tu na skroniach. Pewnie wpływa też na to fakt, że pijam ostatnio dużo kawy i generalnie mleka. Dużo przebarwień, z tym to jeszcze sporo zabawy przede mną, ale stosuje ostatnio serum z witaminą c i jakby coś pomaga. Niestety mi się kończy, a wycofali go z produkcji rok temu :P No, ale tak ogólnie, może lekkie podsumowanie z okazji mniej więcej połowy kuracji. Ciężko bywa nie powiem, w sensie nie żałuje że biorę, ale kurcze. To jak bardzo mam zmienne nastroje, jak nasiliły się niektóre moje lęki - no to nie jest lekka zabawa mimo wszystko. Najgorsze wysypy prawdopodobnie mam już za sobą, co mnie całkiem cieszy. Skutki uboczne, szczerze, ciągle się zmieniają. .Na początku kapeć w ustach, suchość skóry. Później krew z nosa, suche oczy. Bóle głowy, ale to w sumie tylko...

Izotek - dzień 122

 Kolejne parę dni za mną, co tam się działo, pograłem sobie sam w garażu, jak to zwykle lubiłem robić. Trochę na początku dziwnie, ale w sumie przyjemnie tak sobie posiedzieć sam na sam z gitarką i wzmacniaczem. Widziałem się z Łukaszem, kumplem z osiedla/ z deski sprzed 10 lat. Fajnie się tak po latach zobaczyć i sobie pogadać. Obejrzałem tick tick, boom - o dziwo naprawdę dobry musical, cała historia, ładna :) Dzisiaj, piątek byłem w pracy. No i dopadły mnie jakieś trochę lęki. Na początku wesoło, pogadałem z ludźmi, kawka, miło. Później jednak dopadła mnie świadomość jak dużo rzeczy się zmienia ostatnio, tak nagle. Przeraziło mnie to. Monika dostał pracę w Warszawie, wiedziałem to już tydzień temu, ale jak dzisiaj przyszedł nowy przyszły pracownik, to dopiero to poczułem. Kolejna zmiana, kolejna powiedzmy strata(?) osoby. Pewnie fakt, że jestem po zerwaniu sprawia, że dużo bardziej przeżywam takie rzeczy. Ale no mimo wszystko szkoda mi tak jakoś, bo z Moniką się fajnie dogadywał...

Izotek - dzień 119

 Wyjebany jestem :P Dzisiaj o 3 w nocy wybraliśmy się z Kacperem w górki, na wschód słońca. Fajna sprawa, trochę się zmęczyć i z ładnymi widokami rozpocząć dzień. Niestety z racji że nie zasnąłem ani na chwilę, to wracając do Krakowa przechodziłem różne stany. Od uderzenia samotności i jakiegoś braku, po totalną głupawkę i śmianie się ze wszystkiego. W każdym razie po powrocie, poszedłem spać na jakieś 4h. No i tak reszta dnia to już walka żeby nie spać. Ale no tak to jest, jak człowiek mało śpi, albo wcale nie śpi przez jakiś czas to wszystkie jego emocje stają się dużo bardziej intensywne - przynajmniej ja tak mam. W każdym razie fajna przygoda, w sumie szkoda że tak krótko :P Ciężko oceni nastrój, bo serio przeszedł dzisiaj parę zmian, ale no tak 5/10.

Izotek - dzień 117

 Znów nadeszła niedziela, znów czuje się chujowo. Nie wiem czemu tak się dzieje, autentycznie mam syndrom sunday blues. Wszystko jest mniej lub bardziej okej, aż nadchodzi niedziela, godzina 15/16. Budzi się we mnie narastający lęk, smutek, przerażanie. Przecież tydzień temu, tak samo 3 tygodnie temu, dostałem czegoś na wzór ataku paniki. Jakby jestem w stanie jakoś tam nad sobą zapanować, ale w środku jest totalny chaos. Wszystkie moje lęki, albo nawet nie moje lęki, ale napędzają się we mnie. Długi czas nie byłem tego do końca świadom, ale przypomniałem sobie, że już pod koniec 2020 roku, mówiłem o tym psycholog. Jednak teraz widzę to dużo bardziej dobitnie, a w dodatku jest to po prostu mocniejsze. Naprawdę zaczynam się ostatnio obawiać, już parę dni przed, że znowu nadejdzie niedziela i znowu dostane mega zjazdu nastroju i jakichś ataków lęku. Bo tak jest co tydzień. 2 tygodnie temu wpadł filip i poszliśmy razem na film, ale i tak mój nastrój był mega zjebany. 4 tygodnie temu m...

Izotek - dzień 116

 Sobótka, jakoś leci Trochę miałem wczoraj średniawy humor, trochę mało spałem, bo w czwartek wracaliśmy z salki na nogach, a że skończyliśmy o 1 to w domu byłem koło 3. Dlatego tez piątek był dniem gdzie nie zrobiłem praktycznie nic, może nie czułem się tragicznie, ale no jakoś tak trochę gorzej. Wieczorem skoczyłem na piwo do housea, ale chyba mogłem sobie odpuścić. Taki nijaki dzień mocno. Dzisiaj natomiast, nieco lepiej, ale za to męczy mnie trochę różnych myśli. Troszkę się obwiniam, miotam. Zastanawiam się czy nie jestem przypadkiem toksyczny. Kurczę, wczoraj wieczorem doszedłem do ciekawych wniosków, które dzisiaj no nie powiem, siedzą we mnie. Zauważyłem pewne podobieństwa i generalne cechy których nie lubię. Nie wiem jednak czy ich nie lubię, ponieważ mam jakiś problem, czy ich nie lubię bo to po prostu męczące. Wiem na pewno, że nie lubię ludzi przesadnie atencyjnych oraz hipokrytów. Myślę, że moje nieco gorsze spanie wczoraj i dzisiaj na te wszystkie głębsze przemyślenia...

Izotek - dzień 112

 Dzień, taki po prostu :P Wstałem, poszedłem w końcu na badania krwi, chociaż myślałem żeby sobie odpuścić to jednak rano się zebrałem. Kupiłem izotek i porobiłem obiadowe zakupy. Miotam się między jakimś zadowoleniem, że siedze sobię i fajnie spokojnie, może coś obejrzę, może poczytam a poczuciem samotności, które poczułem jak wszedłem do mieszkania Filipa. Byłem u niego jakoś godzinkę sam, bo się nie wyrobił, a kominiarz miał przyjść na wizytacje :D Śmiesznie całkiem, ale serio przez tą godzinę to mocno mnie jebła jakaś samotność i przykrość. Na szczęście przeszło. Pogadałem później z Filipem. No i zaraz pewnie idę się pakować do łóżka. Całościowo 5,5/10. Całkiem to jest dobra opinia jak na dzień, gdzie nie robiłem nic konkretnego. Chyba nie jest tak źle :)

Izotek - dzień 111

 Takie raczej spokojny dzion, Nie mam za bardzo ciśnienia na nic, może też trochę ochoty na nic, co jest już dziwne :P Śpiący jestem przez większość dnia, ale przynajmniej poćwiczyłem dzisiaj oraz pociąłem, powrzucałem nagrania na dysk. Mamy aktualnie północ i idę zaraz w kime. Waga spada dalej :/ dzisiaj niecałe 69, to jest serio mniej niż ważyłem w liceum. Staram się jeść coraz więcej ale póki co rezultatów nie ma. Nawet czuje, że jak zjem dużo to nie mam takich zjazdów przejedzeniowych jak kiedyś. Dziwne, bo serio jem niemało. No cóż, ciśniemy dalej w zajadanie się. A jak będzie waga dalej spadać, to już serio zacznę się przejmować i wybiorę na jakieś badania. Jeszcze 12 dni i będą 4 miesiące na izoteku, kurde no całkiem to leci. Jak dobrze pójdzie, jeszcze 4 miesiące z hakiem i koniec :) Czyli prawię połowa. Chociaż ilościowo to dopiero 1/3. Dzisiaj bym powiedział, że 5/10. Czas się odbudować.

Izotek - dzień 110

 Chyba 110, bo już się lekko pogubiłem.  Sporo się ostatnio działo i jakoś niespecjalnie myślałem, żeby dodawać kolejne wpisy. Może to oznaka, że jest lepiej? Dzisiaj niedziela, sesje mam z głowy, więc stwierdziłem, że czemu nie, mogę coś napisać. Ostatnie dni tak generalnie nie są złe, lekko stresik przed egzaminami wchodził, ale wszystko raczej ładnie poszło. Wczoraj w ogóle miałem bardzo dobry dzień, do czasu przynajmniej :P Wstałem, całkiem wyspany - w ogóle całkiem sensownie śpię ostatnio, chyba jednak mocno się to przekłada na nastrój. Ale no, wstałem, pojechałem do kina, napiłem się kawki, pogadałem z Moniką. Niestety doszło do spotkania z Patrycją i jej koleżanką co było dziwne. Niby fajnie się rozmawiało, ale zachowania, gierki rodem z gimnazjum jakoś tak mnie na nowo przebudziły. Więc, trochę żałuje, a trochę chyba jednak na dobre wyszło. Dzisiaj za to jestem niewyspany i czuję, że nastrój trochę gorszy, mniej energii. Ale szczerze powiedziawszy, mam dni gorsze i lep...

Izotek - dzień 105

Wczoraj nie było wpisu, ale za to śniło mi się, że ten wpis dodaje :P Pospałem sobie dzisiaj, tak konkretnie i fajnie. Śnił mi się dziadek Olek, trochę chudszy i starszy ale i tak twardo uczestniczyło w naszych grach i zabawach :) Wczoraj, dzień taki nijaki, wyczekałem się dermatologa ponad godzine bo kolejki. Zrobiłem obiad, powalczyłem z kompem mamy. Poszedłem zobaczyć nowy samochód kacpra i śnieg popadał. Ale mimo to jakiś taki senny byłem i bez życia. Trochę tęsknota wieczorem się odpaliła, więc zapakowałem się do łóżka i poczytałem książkę. Ciężko tak teraz ocenić, ale wczoraj dałbym pewnie z 5/10. Natomiast dzisiaj, ciężko jeszcze ocenić, ale wyspałem się, jade za niedługo na salkę. I liczę, że zrobie dzisiaj coś sensownego. Może do później :) no nic, poczytałem, pooglądałem, teraz papierosek, ząbki i do spania. Dzień był całkiem spoko, trochę śmiania, trochę poważnych rozważań i lekka spina z Panem z obsługi. Wieczorkiem lekki zjazd, wiadomo, ciemno, samotnie. Ale właśnie zauważ...