Posty

Izotek - dzień 247 - KONIEC KURACJI !

 No i stało się, koniec :) Wczoraj, 26 czerwca wziąłem ostatnią tabletkę izoteku. Ostatnie dni no takie lekko mecząc, powiedzmy proces dochodzenia do siebie. Non stop towarzyszyło mi zmęczenie, chęć spania. I jakaś taka generalna walka ze sobą, ale ogólnie jest spoko. Dzisiaj z tej właśnie racji idę na rynek, pić piwa w ilości dużej. Upał daje  No i tak się jakoś stało, że nie dokończyłem pisać w poniedziałek. Wyszedłem z domu o 18 na piwo i wróciłem po 21 następnego dnia :P Piękne doświadczenie, którego całkiem serio już nie powinienem powtarzać. Nie mam siły nic więcej, dzisiaj pisać. Póki co świętowanie, końca izoteku, hehe. Może trochę za szybkie i za intesywne. ale kurdebele. wakacje :) Dobra, może dzisiaj, bo w sumie to już dzień 250 (środa), ale ostatnia tabletka  była w niedziele. Wczoraj mocno zabalowałem, impreza, może bardziej przygoda z podziałem na misje trwała jakieś 27 godzin. Dzisiaj w miare odespałem i chyba mogę zrobić w końcu podsumowanie :P Kurację oce...

Izotek - dzień 244

 Witam raz jeszcze :) Dzisiaj czwartek, od niedzieli, czyli od 4 dni biorę jeszcze mniejszą dawkę, 20 mg/dobę. Wcześniej brałem 30 mg/dobę, na zasadzie, raz 20 mg, raz 40 mg. Wszystko było ładnie pięknie, aż nagle wczoraj, już tak w zasadzie w nocy, złapała mnie jakaś lekka niechęć. Jakieś takie, inne spojrzenie na wszystko, plus generalnie wszystko zaczęło mnie denerwować. Wszystko i wszyscy stali się dla mnie powodem do bycia rozdrażnionym. Dzisiaj póki co jest podobnie(?), z tym że jestem mega senny, niezależnie co zrobię. Nie wiem czy to kwestia zmiany dawki, bo całkiem możliwe, że przy zmianie dawki, samopoczucie również może się zmieniać. W końcu od 8 miesięcy jesteś na danej dawce, a tu nagle coraz mniej tego w organiźmię. No tak to sobie przynajmniej tłumaczę :P Też tak od piątku już się nie pierdole i pije sobie piwko :P Tzn. nie że codziennie, no ale w sobotę byłem na imprezie, w poniedziałek i wtorek na piwie. Zostały mi ostatnie 3 tabletki, a że biorę jedna dziennie, to...

Izotek - dzień 233

 No witam, witam :) Będzie to mój prawdopodobnie jeden z ostatnich wpisów, gdyż nadchodzi moment jakże długo przeze mnie wyczekiwany - koniec kuracji. Zostały mi mniej więcej 2 tygodnie, chociaż teoretycznie mógłbym skończyć i dzisiaj. Ale już zaraz wszystko wyjaśniam. Po zmniejszeni dawki z 60 mg do 30 mg na dobę trochę się pozmieniało. Przez pierwsze dwa tygodnie czułem się naprawdę okropnie. Właściwie równie okropnie co gdy brałem 60 mg, lecz było to jakieś takie dodatkowo niezrównoważone. Poważnie, te dwa tygodnie to było takie mocne dowalenie na koniec. Doświadczyłem derealizacji, mocnych napadów lęku oraz bardzo nieprzyjemnego natłoku myśli. Co prawda często wiązało się to z faktem picia alkoholu (tak wiem, głupota). Jednak po ok 10/11 dniach, zupełnie nagle wszystko ze mnie zeszło. Dzień po moim ostatnim wpisie, gdzie z tego co czytam czułem się mega rozwalony nadeszła zmiana. Oczywiście nie że na lepsze, hehe, ale była to zauważalna zmiana. Nie obudziłem się smutny i załama...

Izotek - dzień 216

 Już ponad tydzień biorę zmniejszoną dawkę, niestety wciąż czuje się jak gówno :) Mam już serdecznie dość wszystkiego. Po alkoholu czuje się spoko, natomiast gdy tylko poziom upojenia zaczyna spadać dostaję mega zjazdu. Taki po prostu depresyjny atak wymieszany z różnymi lękami i męczącymi myślami. Ostatnio nawet doświadczyłem derealizacji, tak po prostu, akurat we wtorek jak miałem zajęcia na uczelni. No dawno tak nieciekawie nie było jak jest teraz. Jestem zdeczka załamany i nie mam siły na nic. Ewentualnie mam przypływ motywacji, który mija po 20 minutach. Jestem znużony, zmęczony, nic mnie nie cieszy ani nie bawi. Nawet perspektywa wyjazdów już mnie nie cieszy, tylko martwię się czy w ogóle na takowym wytrzymam z moimi nastrojami. Wszystko się gdzieś wyjebało do góry nogami. Jestem w chuj niezadowolony, nawet ciężko do końca to nazwać niestabilnością, bo przeważnie jest źle :P Po prostu wyłączyła mi się w głowie funkcja zadowolenia z siebie. Dalej mi nie daje spokoju np. fakt, ...

Izotek - dzień 212

Ehhhhhhhh, zjazd trwa :) są oczywiście lepsze i gorsze chwile, ale generalnie jest coś nie tak. Dzisiaj, poza śmiesznym, ciężko kacowym porankiem, towarzyszy mi lęk. Było mega zabawnie rano, ale im bliżej wieczora tym gorsze myśli mi wchodziły do głowy. Bardzo nieprzyjemne. Generalnie coś mnie męczy. To już w poprzednich wpisach opisywałem. W sumie tydzień temu, też w sobote dostałem mega zjazdu. Coś jest na rzeczy. Dzisiaj bardziej napad lęku, ale no wiadomo na nastrój też się to mocno rzuca. Wiadomo, że alkohol swoje dowala, jeżeli chodzi o nastrój, ale kurczę, aż tak? Mam serio nadzieje, że to izotek i że przejdzie zaraz. Od wtorku (17 maja) zszedłem z 60 mg do 30mg. Trochę już teraz na własna rękę, bo dermatolog powiedziała, że mogę już odstawiać. Ale jako, że sam sobie wszystko ładnie liczę a wagę traciłem stopniowo, to muszę jeszcze przez miesiąc brać. Plus dążę do 150mg/kg, nie 120mg/kg. W ogóle wyniki wątrobowe miałem idalne. Nie wiem jakim cudem, bo ostatnio jednak trochę alko...

Izotek - dzień 206

 Gubią mi się wartości, jakiś zjazd mnie dopadł, świadomy, ale mocny. Już w czwartek miałem jakieś rozdwojenie w głowie, chęć i niechęć równocześnie. Piątek dopadły mnie lęki. Sobota, wszystko było w porządku, aż tu nagle załamanie ciap. I to na przestrzeni paru godzin, nagle nienawidzę siebie, życie jest bezcelowe i napompowane jakimiś sztucznymi wartościami. Myślałem, że jak się obudzę dzisiaj to może przejdzie. Dosłownie poszedłem wczoraj spać tylko dlatego żeby przestać się tak już czuć. Niestety dzisiaj ciąg dalszy, może powoli przechodzi to już w etap wkurwienia. Tak ogólnie :) Mówiłem, że mnie pierdolnie i pierdolnęło. Wtorek dermatolog, jutro idę na próby wątrobowe. Schodzimy z tej dawki i pierdole :P

Izotek - dzień 204

 Mały update, bo trochę się podziało, tym razem bardziej na temat kuracji  Od gdzieś poniedziałku, czyli od ostatniego wpisu towarzyszy mi ciągłe zmęczenie. Nic mi się nie chce, praktycznie cały czas jestem śpiący i taki jakby przyćmiony. Czuję, że pracuję tak na 60% obrotów. Czy trzeba przenieść bęben czy zrobić coś fizycznego co nie było dla mnie ciężkie, teraz dużo bardziej to odczuwam. Od poniedziałku mniej więcej jestem też coraz bardziej głodny. Z początku była to ogromna chęć na słodycze, od środy jest to po prostu ciągły głód. Także wpieprzam jak szalony, co jest nieco dziwną, nagłą zmianą. Od poniedziałku też, towarzyszy mi mega wysuszenie. Takie, którego jeszcze nie miałem przez całą kurację. Dosłownie non stop mam napiętą skórę na dłoniach, mimo bardzo częstego nawilżania. Na palcach nieustannie schodzi mi skóra. Generalnie jest tak wrażliwa jak jeszcze nigdy. Chwile pojeździłem na rowerze, pograłem na gitarze i już pozdzierana skóra w różnych miejscach. Nieco swędz...

Izotek - dzień 200

 A tak stwierdziłem, że z racji, iż mam czas i wybił akurat 200 dzień kuracji, to dodam jakiś wpis. Generalnie rzecz biorąc, jest dobrz. Lekki zjazd miałem jak dodawałem ostatnio wpis, ale szybko przeszedł :P Dosłownie dzień później (piątek) miałem bardzo dobry nastrój od rana do nocy. Ale tak ogólnie, jestem już na tym etapie kuracji, że zaczynam się przejmować, czy jak odstawie izotek, to wszystko nie wróci :P Oby kurwa nie. Na majówkę wyszły mi 2 pryszcze, jeden się zagoił w 2 dni i nie ma po nim śladu, drugi natomiast przerodził się w lekką podskórną gulkę. Dziwnie trochę, bo nie miałem żadnego nowego koleżki jakoś od połowy marca. Dermatolog z tego co pamiętam mówiła, że 2 miesiace od ostatniego pryszcza trzeba jeszcze brać izotek. Wtedy oznacza to, że kurację kończę nie na początku czerwca, a na początku lipca. Co średnio mi się podoba. Z drugiej jednak strony, mógłbym wtedy sporo obniżyć swoją dawkę, z 60 do np 30. Wszystkiego dowiem się za tydzień, bo wtedy mam ostatnią :o ...

Izotek - dzień 196

 Sporo się ostatnio działo, przeważnie pozytywnie  Ale dzisiaj wyczuwam jakiś niefajny spadek, jakieś gorsze samopoczucie wchodzi, samoocena leci, coś w środku mnie zaczęło uwierać. Może dlatego, że trochę za spokojny ten tydzień, niby takiego potrzebowałem, ale dzisiaj coś lekko jebło.

Izotek - dzień 180 (6 miesiąc (jutro))

 No i wybiła, chciałem powiedzieć kolejna niedziela, ale dzisiaj poniedziałek. Trochę mi się mylą dni, bo ostatni tydzień sporo się działo i generalnie niecodziennie. Byłem dzisiaj w pracy, wyjątkowo w poniedziałek, za to sobota, niedziela w rybiu. Generalnie to był super tydzień, dużo słońca i dużo rzeczy porobiłem. Pojechałem i wróciłem autem do rybia, więc chociaż nie jestem to przynajmniej sobie wmawiam, że jestem z siebie dumny. Nie wiem czemu, bo poszło ładnie, bezstresowo, a nie czuje z tego powodu jakiejś wielkiej radości. Pomyślałem sobie dzisiaj, a raczej uświadomiłem, że przecież jest psycholog na uniwersytecie i może do niego zagadam, umówię się na sesje. Nie powiem, czuje się sporo lepiej ostatnio, aczkolwiek widzę w sobie pewne blokady, jakieś tam siedzące we mnie napady lęków. A jestem dość zmotywowany, żeby raz a dobrze się tego pozbyć. Jutro wybija pół roku kuracji, bardzo szybko mi leci czas ostatnio. Serio, mam wrażenie że jest jakaś połowa marca co najwyżej. Do ...

Izotek - dzień 172

 No i znowu wybiła niedziela, Samopoczucie jak zwykle ruchome, Wczoraj była kinowa impreza, było całkiem spoko, trochę się napiłem, no dobra nawet sporo :P Po imprezie dostałem trochę zwały, ale zacząłem pisać smutne teksty i mi przeszło. Poszedłem spać po 5, ostatecznie w kinie. Rano, tzn po 12 obudziłem się w o dziwo dość dobrym nastroju. Zjadłem bułe, wypiłem kawkę w biurze. I jakoś leci, nawet spoko ten dzień. Generalnie powoli robi się zielono za oknem, występuje słońce, więc jestem z tego powodu zadowolony :) Cera, bez zmian, wszystko ładnie pięknie, tylko przebarwienia, ale nawet te się trochę zmiejszają. Odliczam do końca izoteku, jeszcze jakieś 8 tygodni. Niestety od niecałych 2 tygodni pobolewa mnie brzuch. I nie jest to ból w stylu zgaga, tylko takie bardziej jakby coś mi się w środku kroiło. Niefajne, takie rwące. Tzn. nie aż taka tragedia, ale jednak towarzyszy i trochę mnie to niepokoi. Idę jutro po probiotyk, może pomoże. Jak nie, to lecę do dermatologa. No i chyba n...

Izotek - dzień 165

 No i wracam, po dwóch tygodniach  dzisiaj niedziela, nastój póki co taki, przeciętny  nie mam załamania, ale jakiejś radości i spokoju ducha też nie :P Dni mi lecą serio bardzo szybko, wydaje mi się że dopiero zaczyna się marzec, a tu już kwiecień. Dziwne szczerze. Ostatni tydzień, ja huśtawkowy w opór. Sobota, niedziela, poniedziałek super. Miałem energie, jakieś takie zadowolenie. Niedziele jak kładłem się spać, to czułem wręcz ekstazyjną radość, że sobie leże i fajnie :D Serio, taki po prostu spokój i radość z tego. Czegoś takiego to dawno nie czułem. Poniedziałek fajny, słoneczny dzień, zwieńczony testowanie piw u Filipa, co było złym pomysłem. W sensie bawiłem się super, ale mocne były te piwa. Także był przypływ radości, żeby we wtorek dostać zwały. A tu rano pobudka dość wcześnie, zajęcia, dermatolog. Właśnie, robiłem ostatnio badania, nie ma tragedii ale no wyniki wzrosły dość mocno. Zwłaszcza trójglicerydy, takie trochę na krawędzi normy. Także od tego czasu alk...

Izotek - dzień 151

 Zjazd, że hej, kurwa, znowu czuje się okropnie, nic nie ma sensu, a ja na nic nie mam siły ani ochoty  dosłownie nie widzę sensu w życiu i jest coraz gorzej :P Tak jak ostatnie parę dni jakoś tam leciało, bez szału bo chorowałem i generalnie słaby byłem, tak dzisiaj niby już zdrowy poza kaszlem, to psychicznie czuje się chujowo. Turnstile wchodzi świetnie, słucham cały dzień. W każdym razie odpaliła mi się straszna tęsknota i mam wrażenie że moje postrzeganie obróciło się o, może nie 180, ale 100 stopni. Czuje się samotnie i powoli znowu wraca mi to poczucie, wewnętrznego więzienia. Jestem zamknięty tu i teraz, nic za bardzo nie ma sensu. Tylko praca, studia i co więcej mnie w życiu czeka ... Serio widzę to wszystko bardzo niekorzystnie. A było całkiem nieźle przez ostatnie 2 tygodnie. Czuje, że zjebałem, nie mogę przestać myśleć o Patrycji. Myślałem, że po 2 miesiącach będzie już nieco lepiej. A tu jebło na nowo. Ehh .. w ogóle coś ciężko mi się wstaje z łóżka ostatnio. Nie ...

Izotek - dzień 146

No takiej przerwy to tu jeszcze nie miałem, Jakoś tak, wyłączyłem tego bloga z życia na pewien czas. Dosłownie zapomniałem, że w ogóle istnieje :P Jakiś tydzień temu miałem ambicje coś napisać, ale jednak do tego nie doszło. W każdym razie, Dzisiaj wtorek i właśnie dochodzę do siebie, gdyż od soboty wieczór zdychałem. Złapała mnie gorączka, kaszel itp. No powtórka z rozrywki jak w styczniu, niestety aż za bardzo. Dzisiaj na szczęście się okazało, że to nie covid. Także nie powiem, całkiem się cieszę. Bo zajebałbym się od kolejnej kwarantanny. W każdym razie, z racji że sytuacja wyglądała dosłownie tak samo jak w styczniu, wróciły mi bardzo niefajne wspomnienia z tamtego okresu. I troszkę nie mogę w pełni dojść do siebie, pod względem psychicznym. Odświeżyło mi się rozstanie w głowie. I jak debil czytam/przeglądam stare zdjęcia. Ehhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh. Cera spoko, jeden pryszcz mi towarzyszy na czole. No i tyle :D W każdym razie za parę dni by były 3 lata na...

Izotek - dzień 134

 Lecą dni, trochę przyziemnie  Nie jest najgorzej ( nie chce wykrakać ) Cieszę się z leżenia w łóżku, wczoraj w ogóle zrobiłem się śpiący o 20 i się dość wcześnie położyłem, zasnąłem oczywiście późno, aczkolwiek leżenie w łóżku sprawia mi całkiem sporą radość. Zaczęły się zajęcia, trochę stresik, ale też trochę może się cieszę, bo mam czym zająć głowę. Generalnie nie narzekam na nudę. Cera całkiem spoko, coś tam się pojawia na czole albo na brodzie, ale to pewnie akurat od mojego golenia się na szybko :P Co prawda chodzi mi po głowie jakieś poczucie winy z którym walczę. Ale to już takie - znowu mam ochotę użyć tego słowa - przyziemnie. Chyba tak mogę się określić dziś i wczoraj - przyziemnie :) Jutro jadę na salkę, jakieś tam wyjściowe są, może się nawet coś uda, heh.

Izotek - dzień 132

 No więc, wyszły mi 2 pryszcze na czole, ojojoj  Od 2 dni mnie więcej, czuje się trochę lepiej, co nie znaczy, że cały czas. Stabilnością to bym tego nie nazwał. Ale odczuwam jakieś zmiany w swoim organiźmie. Właśnie od soboty, kiedy to mniej więcej poczułem się lepiej, jestem też bardziej śpiący. Serio, towarzyszy mi mocna chęć leżenia w łóżku i to nie taka dobijająca. Po postu jestem zmęczony, ciężko mi zebrać siły. I jeszcze jedna rzecz, to fakt, że wieczorami zaczyna boleć mnie głowa. Zarówno w sobotę jak i niedziele tak miałem. Z tym, że wczoraj mocniej. Teraz chciałem sobię poćwiczyć, zrobiłem rozgrzewkę i czuję, że dalej nie dam rady :P Przejebana zmiana, ale serio takie we mnie zmęczenie weszło, że aż dziwnie. A no i jeszcze jest mi w opór sucho, bardziej niż na początku kuracji. Ciągle kapeć w ustach, suche ręce, twarz, oczy, usta. Tak przywaliło nagle, nos też czuję, że coraz bardziej suchy, obawiam się, że wróci mi krew z nosa, co akurat jest okropnym skutkiem ubocz...

Izotek - dzień 129

 Jest całkiem chujowo :) Wciąż utrzymuje się u mnie kiepski humor, chwilami lepszy, chwilami jeszcze gorszy. Brak motywacji i czegokolwiek co mnie cieszy no nie jest zbyt fajnym uczuciem. Jestem już pewien, że za niedługo schodzę z dawki, bo ja tak po prostu nie mogę dłużej funkcjonować. Trudno już, będę brać do końca wakacji. Ale jeżeli mam się dobrze czuć, to już wolę przedłużyć kurację. A serio, jest ostatnio mocno kiepsko. Plus wszystko co się dzieje ostatnio. I personalnie i światowo. No przerażające. Wojna, która dopiero się zaczyna i nie wiadomo jak daleko to wszystko zajdzie.  Rozstanie z Patrycją, gdzie ciągle mi się śni i nie mogę do końca wyrzucić jej z głowy. Ciotka z rakiem, dzisiaj dostaje pierwszą chemie. Do tego wszystkiego mój wewnętrzny rozjazd na temat tego co właściwie ma znaczenie. I po co robić, po co żyć. Z jednej strony izotek daje mi dogłębny pogląd na mnie i moje problemy. Tak mi się przynajmniej wydaję. Z drugiej nasila do tego stopnia, że nie mam si...

Izotek - dzień 127

 Mała przerwa, duże wydarzenia  W poniedziałek (2 dni temu) wybrałem się z Ciborem na podróż w nieznane. Dojechaliśmy ostatecznie do Szczawnicy. Bardzo elegancko najebaliśmy się wódką, z tego tez powodu nie brałem izoteku, przez cały poniedziałek, a we wtorek tylko 20. Dzisiaj środa, wróciliśmy do Krakowa. Wyjazd był bardzo pozytywny i śmieszny, zarazem jednak dostałem największej zwały psychicznej w życiu. I to na prawdę, nigdy jeszcze czegoś tak mocnego nie czułem. Dosłownie mnie to pierdolnęło, na jakieś 2/3 godziny. To było tak mocne, dobijające poczucie beznadziei i strachu. Lęku i obojętności wobec życia, wobec wszystkiego. Było to tak :P Rano we wtorek budzimy się ładnie po imprezie. Bez kaca, bo to w końcu góry :) Ogarniamy się i idziemy na spacer. Czułem się dobrze, całkiem zachwycony byłem domkami. Kiedy doszliśmy jednak do wyciągu poczułem jakieś lekkie niedogodności. Tak jakby, że kogoś mi tu brakuje, że coś nie gra. Ale siedliśmy sobię przy kawce i zrobiło się zno...

Izotek - dzień 123 (4 miesiąc)

Kurdebele, no chyba się ciesze - 4 miesiące kuracji za mną. Jeżeli utrzymam dawkę 60 mg/dzień to można powiedzieć, że połowa kuracji. Cera się poprawiła, to na pewno. Dalej wychodzą jeszcze pojedyncze zmiany, tu coś na czole, tu na skroniach. Pewnie wpływa też na to fakt, że pijam ostatnio dużo kawy i generalnie mleka. Dużo przebarwień, z tym to jeszcze sporo zabawy przede mną, ale stosuje ostatnio serum z witaminą c i jakby coś pomaga. Niestety mi się kończy, a wycofali go z produkcji rok temu :P No, ale tak ogólnie, może lekkie podsumowanie z okazji mniej więcej połowy kuracji. Ciężko bywa nie powiem, w sensie nie żałuje że biorę, ale kurcze. To jak bardzo mam zmienne nastroje, jak nasiliły się niektóre moje lęki - no to nie jest lekka zabawa mimo wszystko. Najgorsze wysypy prawdopodobnie mam już za sobą, co mnie całkiem cieszy. Skutki uboczne, szczerze, ciągle się zmieniają. .Na początku kapeć w ustach, suchość skóry. Później krew z nosa, suche oczy. Bóle głowy, ale to w sumie tylko...

Izotek - dzień 122

 Kolejne parę dni za mną, co tam się działo, pograłem sobie sam w garażu, jak to zwykle lubiłem robić. Trochę na początku dziwnie, ale w sumie przyjemnie tak sobie posiedzieć sam na sam z gitarką i wzmacniaczem. Widziałem się z Łukaszem, kumplem z osiedla/ z deski sprzed 10 lat. Fajnie się tak po latach zobaczyć i sobie pogadać. Obejrzałem tick tick, boom - o dziwo naprawdę dobry musical, cała historia, ładna :) Dzisiaj, piątek byłem w pracy. No i dopadły mnie jakieś trochę lęki. Na początku wesoło, pogadałem z ludźmi, kawka, miło. Później jednak dopadła mnie świadomość jak dużo rzeczy się zmienia ostatnio, tak nagle. Przeraziło mnie to. Monika dostał pracę w Warszawie, wiedziałem to już tydzień temu, ale jak dzisiaj przyszedł nowy przyszły pracownik, to dopiero to poczułem. Kolejna zmiana, kolejna powiedzmy strata(?) osoby. Pewnie fakt, że jestem po zerwaniu sprawia, że dużo bardziej przeżywam takie rzeczy. Ale no mimo wszystko szkoda mi tak jakoś, bo z Moniką się fajnie dogadywał...

Izotek - dzień 119

 Wyjebany jestem :P Dzisiaj o 3 w nocy wybraliśmy się z Kacperem w górki, na wschód słońca. Fajna sprawa, trochę się zmęczyć i z ładnymi widokami rozpocząć dzień. Niestety z racji że nie zasnąłem ani na chwilę, to wracając do Krakowa przechodziłem różne stany. Od uderzenia samotności i jakiegoś braku, po totalną głupawkę i śmianie się ze wszystkiego. W każdym razie po powrocie, poszedłem spać na jakieś 4h. No i tak reszta dnia to już walka żeby nie spać. Ale no tak to jest, jak człowiek mało śpi, albo wcale nie śpi przez jakiś czas to wszystkie jego emocje stają się dużo bardziej intensywne - przynajmniej ja tak mam. W każdym razie fajna przygoda, w sumie szkoda że tak krótko :P Ciężko oceni nastrój, bo serio przeszedł dzisiaj parę zmian, ale no tak 5/10.

Izotek - dzień 117

 Znów nadeszła niedziela, znów czuje się chujowo. Nie wiem czemu tak się dzieje, autentycznie mam syndrom sunday blues. Wszystko jest mniej lub bardziej okej, aż nadchodzi niedziela, godzina 15/16. Budzi się we mnie narastający lęk, smutek, przerażanie. Przecież tydzień temu, tak samo 3 tygodnie temu, dostałem czegoś na wzór ataku paniki. Jakby jestem w stanie jakoś tam nad sobą zapanować, ale w środku jest totalny chaos. Wszystkie moje lęki, albo nawet nie moje lęki, ale napędzają się we mnie. Długi czas nie byłem tego do końca świadom, ale przypomniałem sobie, że już pod koniec 2020 roku, mówiłem o tym psycholog. Jednak teraz widzę to dużo bardziej dobitnie, a w dodatku jest to po prostu mocniejsze. Naprawdę zaczynam się ostatnio obawiać, już parę dni przed, że znowu nadejdzie niedziela i znowu dostane mega zjazdu nastroju i jakichś ataków lęku. Bo tak jest co tydzień. 2 tygodnie temu wpadł filip i poszliśmy razem na film, ale i tak mój nastrój był mega zjebany. 4 tygodnie temu m...

Izotek - dzień 116

 Sobótka, jakoś leci Trochę miałem wczoraj średniawy humor, trochę mało spałem, bo w czwartek wracaliśmy z salki na nogach, a że skończyliśmy o 1 to w domu byłem koło 3. Dlatego tez piątek był dniem gdzie nie zrobiłem praktycznie nic, może nie czułem się tragicznie, ale no jakoś tak trochę gorzej. Wieczorem skoczyłem na piwo do housea, ale chyba mogłem sobie odpuścić. Taki nijaki dzień mocno. Dzisiaj natomiast, nieco lepiej, ale za to męczy mnie trochę różnych myśli. Troszkę się obwiniam, miotam. Zastanawiam się czy nie jestem przypadkiem toksyczny. Kurczę, wczoraj wieczorem doszedłem do ciekawych wniosków, które dzisiaj no nie powiem, siedzą we mnie. Zauważyłem pewne podobieństwa i generalne cechy których nie lubię. Nie wiem jednak czy ich nie lubię, ponieważ mam jakiś problem, czy ich nie lubię bo to po prostu męczące. Wiem na pewno, że nie lubię ludzi przesadnie atencyjnych oraz hipokrytów. Myślę, że moje nieco gorsze spanie wczoraj i dzisiaj na te wszystkie głębsze przemyślenia...

Izotek - dzień 112

 Dzień, taki po prostu :P Wstałem, poszedłem w końcu na badania krwi, chociaż myślałem żeby sobie odpuścić to jednak rano się zebrałem. Kupiłem izotek i porobiłem obiadowe zakupy. Miotam się między jakimś zadowoleniem, że siedze sobię i fajnie spokojnie, może coś obejrzę, może poczytam a poczuciem samotności, które poczułem jak wszedłem do mieszkania Filipa. Byłem u niego jakoś godzinkę sam, bo się nie wyrobił, a kominiarz miał przyjść na wizytacje :D Śmiesznie całkiem, ale serio przez tą godzinę to mocno mnie jebła jakaś samotność i przykrość. Na szczęście przeszło. Pogadałem później z Filipem. No i zaraz pewnie idę się pakować do łóżka. Całościowo 5,5/10. Całkiem to jest dobra opinia jak na dzień, gdzie nie robiłem nic konkretnego. Chyba nie jest tak źle :)

Izotek - dzień 111

 Takie raczej spokojny dzion, Nie mam za bardzo ciśnienia na nic, może też trochę ochoty na nic, co jest już dziwne :P Śpiący jestem przez większość dnia, ale przynajmniej poćwiczyłem dzisiaj oraz pociąłem, powrzucałem nagrania na dysk. Mamy aktualnie północ i idę zaraz w kime. Waga spada dalej :/ dzisiaj niecałe 69, to jest serio mniej niż ważyłem w liceum. Staram się jeść coraz więcej ale póki co rezultatów nie ma. Nawet czuje, że jak zjem dużo to nie mam takich zjazdów przejedzeniowych jak kiedyś. Dziwne, bo serio jem niemało. No cóż, ciśniemy dalej w zajadanie się. A jak będzie waga dalej spadać, to już serio zacznę się przejmować i wybiorę na jakieś badania. Jeszcze 12 dni i będą 4 miesiące na izoteku, kurde no całkiem to leci. Jak dobrze pójdzie, jeszcze 4 miesiące z hakiem i koniec :) Czyli prawię połowa. Chociaż ilościowo to dopiero 1/3. Dzisiaj bym powiedział, że 5/10. Czas się odbudować.

Izotek - dzień 110

 Chyba 110, bo już się lekko pogubiłem.  Sporo się ostatnio działo i jakoś niespecjalnie myślałem, żeby dodawać kolejne wpisy. Może to oznaka, że jest lepiej? Dzisiaj niedziela, sesje mam z głowy, więc stwierdziłem, że czemu nie, mogę coś napisać. Ostatnie dni tak generalnie nie są złe, lekko stresik przed egzaminami wchodził, ale wszystko raczej ładnie poszło. Wczoraj w ogóle miałem bardzo dobry dzień, do czasu przynajmniej :P Wstałem, całkiem wyspany - w ogóle całkiem sensownie śpię ostatnio, chyba jednak mocno się to przekłada na nastrój. Ale no, wstałem, pojechałem do kina, napiłem się kawki, pogadałem z Moniką. Niestety doszło do spotkania z Patrycją i jej koleżanką co było dziwne. Niby fajnie się rozmawiało, ale zachowania, gierki rodem z gimnazjum jakoś tak mnie na nowo przebudziły. Więc, trochę żałuje, a trochę chyba jednak na dobre wyszło. Dzisiaj za to jestem niewyspany i czuję, że nastrój trochę gorszy, mniej energii. Ale szczerze powiedziawszy, mam dni gorsze i lep...

Izotek - dzień 105

Wczoraj nie było wpisu, ale za to śniło mi się, że ten wpis dodaje :P Pospałem sobie dzisiaj, tak konkretnie i fajnie. Śnił mi się dziadek Olek, trochę chudszy i starszy ale i tak twardo uczestniczyło w naszych grach i zabawach :) Wczoraj, dzień taki nijaki, wyczekałem się dermatologa ponad godzine bo kolejki. Zrobiłem obiad, powalczyłem z kompem mamy. Poszedłem zobaczyć nowy samochód kacpra i śnieg popadał. Ale mimo to jakiś taki senny byłem i bez życia. Trochę tęsknota wieczorem się odpaliła, więc zapakowałem się do łóżka i poczytałem książkę. Ciężko tak teraz ocenić, ale wczoraj dałbym pewnie z 5/10. Natomiast dzisiaj, ciężko jeszcze ocenić, ale wyspałem się, jade za niedługo na salkę. I liczę, że zrobie dzisiaj coś sensownego. Może do później :) no nic, poczytałem, pooglądałem, teraz papierosek, ząbki i do spania. Dzień był całkiem spoko, trochę śmiania, trochę poważnych rozważań i lekka spina z Panem z obsługi. Wieczorkiem lekki zjazd, wiadomo, ciemno, samotnie. Ale właśnie zauważ...

Izotek - dzień 103

 Dzisiaj lepiej, wstałem, jako tako wyspany, chociaż to tylko 6h. W każdym razie zaliczyłem egzamin ustny na 5 i nawet jakoś szczególnie się nie stresowałem także super. Też przy okazji tego dopadła mnie świadomość, jak bardzo człowiek tworzy sobie wszystko w głowie. Zadowolony zjadłem śniadanie, nawet trochę poćwiczyłem, poszedłem na zakupy i odebrać zdjęcia. Okazało się, że zdjęcia wyszyły i to prawie wszystkie :o Także kolejny plus tego dnia, aparat działa i robi całkiem klimatyczne zdjęcia. Wziąłem prysznic trochę poczytałem i się zdrzemnąłem. No ogólnie nie mogę powiedzieć, że było to zły dzień. Pierwszy raz od uhuhu, nie wiem kiedy, minimum 2 tygodni, możliwe że pierwszy raz w tym roku, nie wypaliłem ani jednego papierosa - oczywiście zaraz sobie zapalę w okienku, bo ciężko chociaż tego jednego na noc sobie nie zapalić. Tak czy siak, wydaje się jakby był to dzień trochę przełamujący, rozwojowy. Jedynie teraz, ten wieczór, trochę męczy samotność aka rozpamiętywanie związku i i...

Izotek - dzień 102

 Wczoraj dobry dzień, dzisiaj jakiś jakby przykry, Pomimo wczorajszych rozmów, które miałem wrażenie mnie trochę naprostowały, dzisiaj czuje zjazd. Zjazd i wątpliwości, znowu męczy mnie poczucie samotności. Mam jakieś przebłyski pokroju, hej, jesteś przecież wolnym człowiekiem, możesz zrobić co zechcesz. Pomimo tego i tak czuję te monotonię, znowu wraca to poczucie więzienia. Okropne :/ Może to stres przed jutrzejszym egzaminem, może niewyspanie (a tu serio mam problem, bo 5 dzień z rzędu idę spać późno i wstaje dość wcześnie). Serio, tak średnio to śpię 5h od 5 dni. Ale tak w sumie, z tym mam problem już od dawna. Cieżko się nauczyć wcześniej chodzić spać. Dzisiaj cały dzień w kabinie, trochę nauka, trochę nic nierobienie. Wpadł Filip wieczorem, przeszliśmy się na Titane - pojebany film, nie wiem czy polecam czy nie, ale dawno nic mnie tak nie zmieszało emocjonalnie. Nie zmienia to jednak faktu, że czuje niezadowolenie, jakieś trochę przytłoczenie. Chciałbym się tego wyzbyć. Niby ...

Izotek - dzień 101

 No dobra, dzisiaj, nie wyspałem się ani trochę, późno zasnąłem a pobudka (bardzo ciężka) przed 10. Ale generalnie dzień zleciał przyjemnie i dość szybko, mogę dać takie 6/10 (wow, dawno tak dużo nie dałem :P) Coś się pouczyłem, napiłem kawki, pogadałem z Moniką, później wpadł Olek. Wypiłem 2 piwa, później jeszcze poszedłem na chwilę zobaczyć się z Filipem. Rozmowy serio mi pomagają i czuję, że powoli odzyskuje siebie. Niestety od paru dni a zwłaszcza dzisiaj to widzę, psuje mi się cera. I to w sumie wszędzie. Na brodzie, na policzkach, na czole i ten jeden pryszcz miedzy oczami, który utrzymuje się chyba już z miesiąc. Znowu zaczyna to źle, wyglądać, co mnie trochę przejmuje bo było już w miarę. A tu kolejny wysyp, no myślałem, że po 3 miesiącach to będzie już tylko lepiej. Kiepsko, ale ratuje się wizją, że od 4 miesiąca juz powinno być lepiej. Tak przynajmniej dużo ludzi piszę. Jak nie wtedy, to kurdebele już gorzej, bo to oznacza, że poprawa może być i nawet w 7 miesiacu. A to b...

Izotek - dzień 100 !

 Łaaaał, stało się, wybił dzień numer 100. Huh, wczoraj nie było wpisu, bo była imprezka, która skończyła się o 7 a o 9 miałem zajęcia. Oj ciężki, dzisiaj dzień :P Ale to po kolei, wczoraj byłem u psychologa, zrobił mi test sl-90 czy jakoś tak. Wyszło że mam w chuj zaburzeń i jakichś mocnych rzeczy, co trochę mnie przeraziło. Ale no, nie jest to prawda, bo ten test w ogóle nie jest miarodajny. Koleś mi jeszcze dał numer do psychiatry, no kurde, panie bez przesady. Może jest ostatni ciężko, ale żeby takie wnioski od razu po jednej wizycie - nie ufam. Poza tym z tego co czytałem to każdemu kto zrobił ten test wychodzą jakieś wysokie wyniki i pełno zaburzeń. Słabo. Także raczej do tego Pana nie wrócę, mimo wszystko to chyba nie to. Poszukam znowu na nfz plus no dam sobię troche czasu, żeby jednak odreagować rozstanie i generalnie wrócić jakoś na odpowiednie tory. Bo to wszystko na pewno ma duży wpływ, do tego covid, a raczej jego objawy, które mi pozostały - kaszel i sporo mniej wydol...